Rodzaju 19 – Sodomski grzech niegościnności i atomówka

(1) Owi dwaj aniołowie przybyli do Sodomy wieczorem, kiedy to Lot siedział w bramie Sodomy. Gdy Lot ich ujrzał, wyszedł naprzeciw nich i oddawszy im pokłon do ziemi, (2) rzekł: Raczcie, panowie moi, zajść do domu sługi waszego na nocleg; obmyjcie sobie nogi, a rano pójdziecie w dalszą drogę. Ale oni mu rzekli: Nie! Spędzimy noc na dworze. (3) Gdy on usilnie ich prosił, zgodzili się i weszli do jego domu. On zaś przygotował wieczerzę, poleciwszy upiec chleba przaśnego. I posilili się.
Ciekawe (anty)podobieństwo Abrahama z Lotem z początkiem poprzedniego 18 rozdziału:
* pora dnia: południe – wieczór;
* faceci siedzą przy: namiocie – bramie;
* przywitania i ukłony (wspólne dla obu);
* propozycja umycia nóg: przyjęcie – odmowa;
* przygotowanie wyżerki: obfitość chleba, mięsa i nabiału – tylko maca;
* zjedzenie tego (wspólne dla obu).

(4) Zanim jeszcze udali się na spoczynek, mieszkający w Sodomie mężczyźni, młodzi i starzy, ze wszystkich stron miasta, otoczyli dom, (5) wywołali Lota i rzekli do niego: Gdzie tu są ci ludzie, którzy przyszli do ciebie tego wieczoru? Wyprowadź ich do nas, abyśmy mogli z nimi obcować!* (6) Lot, który wyszedł do nich do wejścia, zaryglowawszy za sobą drzwi, (7) rzekł im: Bracia moi, proszę was, nie dopuszczajcie się tego występku! (8) Mam dwie córki, które jeszcze nie żyły z mężczyzną, pozwólcie, że je wyprowadzę do was; postąpicie z nimi, jak się wam podoba, bylebyście tym ludziom niczego nie czynili, bo przecież są oni pod moim dachem! (9) Ale oni krzyknęli: Odejdź precz! I mówili: Sam jest tu przybyszem i śmie nami rządzić! Jeszcze gorzej z tobą możemy postąpić niż z nimi! I rzucili się gwałtownie na tego męża, na Lota, inni zaś przybliżyli się, aby wyważyć drzwi.
Według niego prawo gościnności jest ważniejsze niż bezpieczeństwo i honor własnych dzieci.
*Obcować: poswawolićBT4, pobawićBP, zabawićBWP+EP, poznaćBG, i tak jest dosłownie hebr. yada – poznać i nie musi mieć homoseksualnego wydźwięku. Jednak reakcja Lota sugeruje, że jego ziomkowie chcieli zrobić „coś złego” przybyszom.

(10) Wtedy ci dwaj mężowie, wysunąwszy ręce, przyciągnęli Lota ku sobie do wnętrza domu i zaryglowali drzwi. (11) Tych zaś mężczyzn u drzwi domu, młodych i starych, porazili ślepotą. Toteż na próżno usiłowali oni odnaleźć wejście. (12) A potem ci dwaj mężowie rzekli do Lota: Kogokolwiek jeszcze masz w tym mieście, zięcia, synów i córki oraz wszystkich bliskich, wyprowadź [ich] stąd. (13) Mamy bowiem zamiar zniszczyć to miasto, ponieważ skargi na nie do Pana tak się wzmogły, że Pan posłał nas, aby je zniszczyć. (14) Wyszedł więc Lot, aby powiedzieć tym, którzy jako [przyszli] zięciowie mieli wziąć jego córki za żony: Chodźcie, wyjdźcie z tego miasta, bo Pan ma je zniszczyć! Ci jednak myśleli, że on żartuje. (15) Gdy już zaczynało świtać, aniołowie przynaglali Lota, mówiąc: Wstań, weź żonę i córki, które są przy tobie, abyś nie zginął z winy tego miasta. (16) Kiedy zaś on zwlekał, mężowie ci chwycili go, jego żonę i dwie córki za ręce – Pan bowiem litował się nad nimi – i wyciągnęli ich, i wyprowadzili poza miasto. (17) A gdy ich już wyprowadzili z miasta, rzekł jeden z nich: Uchodź, abyś ocalił swe życie. Nie oglądaj się za siebie i nie zatrzymuj się nigdzie w tej okolicy, ale szukaj schronienia w górach, bo inaczej zginiesz! (18) Ale Lot rzekł do nich: Nie, panie mój! (19) Jeśli darzysz twego sługę życzliwością, uczyń większą łaskę niż ta, którą mi wyświadczyłeś, ratując mi życie: bo ja nie mogę szukać schronienia w górach, aby tam nie dosięgło mnie nieszczęście i abym nie zginął. (20) Oto jest tu w pobliżu miasto, do którego mógłbym uciec. A choć jest ono małe, w nim znajdę schronienie. Czyż nie jest ono małe? Ja zaś będę mógł ocalić życie. (21) Odpowiedział mu [anioł]: Przychylam się i do tej twojej prośby; nie zniszczę więc miasta, o którym mówisz. (22) Szybko zatem schroń się w nim, bo nie mogę dokonać zniszczenia, dopóki tam nie wejdziesz. Dlatego dano temu miastu nazwę Soar. (23) Słońce wzeszło już nad ziemią, gdy Lot przybył do Soaru. (24) A wtedy Pan spuścił na Sodomę i Gomorę deszcz siarki i ognia [pochodzący] od Pana z nieba. (25) I tak zniszczył te miasta oraz całą okolicę wraz ze wszystkimi mieszkańcami miast, a także roślinność. (26) Żona Lota, która szła za nim, obejrzała się i stała się słupem soli. (27) Abraham, wstawszy rano, udał się na to miejsce, na którym przedtem stał przed Panem. (28) I gdy spojrzał w stronę Sodomy i Gomory i na cały obszar dokoła, zobaczył unoszący się nad ziemią gęsty dym, jak gdyby z pieca, w którym topią metal.
Fani Dänikena i innych ufomantów wierzą, że to grzyb atomowy…

(29) Tak więc Bóg, niszcząc okoliczne miasta, wspomniał o Abrahamie i ocalił Lota od zagłady, jakiej uległy te miasta, w których Lot przedtem mieszkał. (30) Lot wyszedł z Soaru i zamieszkał wraz z dwiema swymi córkami w górach, gdyż bał się pozostawać w tym mieście.
Chwila! Najpierw aniołowie chcą żeby Lot uciekał w góry. Ten widocznie boi się gór, uważa że wie lepiej i wybiera Soar. Za chwilę ucieka z Soaru w góry bo się boi… Przedziwny z niego gość.
A     (12-14) Aniołowie próbują uratować Lota i jego bliskich
B          (15-17) Nie obracaj się! (19,17)
C               (18-20) Pozwól mi uciec do małego Soaru (19,20)
X                    (21-22a) Pozwolenie od Boga
C’              (22b-23) Lot w Soarze (19,23)
B’         (24-26) Żona Lota obraca się (19,26)
A’    (27-29) Lot uratowany z Sodomy
A: Zbawienie. B: Patrzenie wstecz. C: Ucieczka do małego miasta. X: pozwolenie od Boga

(30) A gdy mieszkał z dwiema swymi córkami w pieczarze, (31) rzekła starsza do młodszej: Ojciec nasz wprawdzie jest już stary, ale nie ma w tej okolicy mężczyzny, który by przyszedł do nas na sposób właściwy na całej ziemi. (32) Chodź więc, upoimy ojca naszego winem i położymy się z nim, a tak będziemy miały potomstwo z ojca naszego. (33) Upoiły więc ojca winem tej samej nocy: wtedy starsza poszła i położyła się przy ojcu swoim, on zaś nawet nie wiedział ani kiedy się kładła, ani kiedy wstała. (34) Nazajutrz rzekła starsza do młodszej: Oto wczoraj ja spałam z ojcem; upójmy go winem także tej nocy i idź ty, i śpij z nim, abyśmy obie miały potomstwo z ojca naszego. (35) Upoiły więc i tej nocy ojca swego winem i poszła młodsza i położyła się przy nim; a on nawet nie wiedział, kiedy się kładła i kiedy wstała. (36) I tak obie córki Lota stały się brzemienne za sprawą swego ojca. (37) Starsza, urodziwszy potem syna, dała mu imię Moab. Ten był praojcem dzisiejszych Moabitów. (38) Młodsza również urodziła syna i nazwała go Ben-Ammi. Ten zaś stał się praojcem dzisiejszych Ammonitów.
Lot pijany jak bela i „hydraulika” mu nie zawiodła? I o czym dziadek pomyślał jak chłopcy już się urodzili? Że to dziewicze poczęcie? No way!
Eee no bez jaj! Ta cała historia, to chyba jakiś (uwaga trudne słowo!) paszkwil na odwiecznych wrogów Izraelitów. To tak jakby Polacy dissowali Rosjan i Niemców wymyślając lechicką bajkę, że ich ruskich i teutońskich protoplastów spłodził po pijaku jakiś madafaka.
No i kontynuując myśl z początku tego posta i rozdziału, to u Abrahama sam Bóg obiecuje zainterweniować w cudowny sposób w kwestii potomstwa Sary i jej „starego”, a u Lota dla kontrastu… cóż „Sodomia i Gomoria” i kazirodztwo… Jak to Ślůnzoki godajom: GAŃBA!

Rodzaju 18

(1) Pan ukazał się Abrahamowi pod dębami Mamre, gdy ten siedział u wejścia do namiotu w najgorętszej porze dnia. (2) Abraham, spojrzawszy, dostrzegł trzech ludzi naprzeciw siebie. Ujrzawszy ich, podążył od wejścia do namiotu na ich spotkanie. A oddawszy im pokłon do ziemi, (3) rzekł: O Panie, jeśli darzysz mnie życzliwością, racz nie omijać Twego sługi! (4)
Czegoś tu nie kumam i zamierzam się otrzeć o herezję. Skoro było trzech ludzi, a Abraham mówi do nich „Panie” w liczbie pojedynczej to czytamy tutaj o ukazaniu się Abrahamowi trzech postaci Boga (Bóg, Jezus, Duch Święty)? Co na ten temat mówią rabini?
Na mój gust, to Bóg przyjmuje postać anioła, żeby móc się ukazywać ludziom, wskazywałyby na to fragmenty, gdzie anioł mówi w imieniu Boga (coś jak awatara?). Tu warto przypomnieć
ikonę Rublowa na ten temat. Uderza mnie gościnność Abrahama skontrastowana z wydarzeniami z jego bratankiem w kolejnych rozdziałach. A rabini, jak to rabini, widzą w trzech facetach aniołów.
Aha! Zapomniałbym: Żydzi uważają całą tą scenę (rozdział 18 i połowa 19) za proroczą wizję, widzenie, sen, bo Abe budzi się w następnym rozdziale – Rdz 19,27. Musiał być fest zmęczony i obolały po utracie napletka w poprzednim rozdziale i kurowanie się w upale.

Przyniosę trochę wody, wy zaś raczcie obmyć sobie nogi, a potem odpocznijcie pod drzewami. (5) Ja zaś pójdę wziąć nieco chleba, abyście się pokrzepili, zanim pójdziecie dalej, skoro przechodzicie koło sługi waszego. A oni mu rzekli: Uczyń tak, jak powiedziałeś. (6) Abraham poszedł więc śpiesznie do namiotu Sary i rzekł: Prędko zaczyń ciasto z trzech miar najczystszej mąki i zrób podpłomyki. (7) Potem Abraham podążył do trzody i wybrawszy tłuste i piękne cielę, dał je słudze, aby ten szybko je przyrządził. (8) Po czym, wziąwszy twaróg, mleko i przyrządzone cielę, postawił przed nimi, a gdy oni jedli, stał przed nimi pod drzewem.
Najpierw ściema z chlebkiem, a później cała uczta. Swoją drogą ciekawe ile mu to zajęło?
Trzy miary – hebr. „sea” około 7,3 litra x 3 ≅ 22 litry mąki… Ach, ta wschodnia gościnność! Ale jak przechowywano mleko, ser, twaróg czy jogurt bez lodówki w gorącym klimacie? Czy tak jak w przedwojennej Polsce – w studni? Bo chyba nie w ziemiance-lodowni? No i dlaczego Abraham miesza nabiał z mięsem?! Przecież to niekoszernie!
W „słudze” rabin Raszi widzi „młodzieńca Izmaela”.

(9) Zapytali go: Gdzie jest twoja żona, Sara? – Odpowiedział im: W tym oto namiocie. (10) Rzekł mu [jeden z nich]: O tej porze za rok znów wrócę do ciebie, twoja zaś żona, Sara, będzie miała wtedy syna. Sara przysłuchiwała się u wejścia do namiotu, które było tuż za Abrahamem. (11) Abraham i Sara byli w bardzo podeszłym wieku. Toteż Sara nie miewała przypadłości właściwej kobietom (od razu widać, że pisał to facet – owija w bawełnę). (12) Uśmiechnęła się (powinno byćzaśmiała się„) więc do siebie i pomyślała: Teraz, gdy przekwitłam, mam doznawać rozkoszy (co ma na myśli: seks, rodzenie dzieci czy ogólnie ich posiadanie? Rabin Raszi tłumaczy „rozkosz” jako „piękną skórę”) i mój stary mąż? (do dziś wiele dojrzałych kobiet nazywa swoich mężów „starymi” : ) (13)  Czy naprawdę będę mogła rodzić, gdy już się zestarzałam? (14) Czy jest coś, co byłoby niemożliwe dla Pana? (to było pytanie retoryczne…) Za rok o tej porze wrócę do ciebie, a Sara będzie miała syna. (15) Wtedy Sara zaparła się, mówiąc: Wcale się nie śmiałam – bo ogarnęło ją przerażenie. Ale Pan powiedział: Nie. Śmiałaś się!
I Sara skonfrontowana z prawdą nie odezwała się już ani słowem.
Imię Icchaak lub Izaak znaczy „śmiech”.

(16) Potem ludzie ci odeszli i skierowali się ku Sodomie. Abraham zaś szedł z nimi, aby ich odprowadzić, (17)  a Pan mówił sobie: Czyż miałbym zataić przed Abrahamem to, co zamierzam uczynić? (18) Przecież ma się on stać ojcem wielkiego i potężnego narodu i przez niego otrzymają błogosławieństwo wszystkie ludy ziemi.
Wszystkie ludy ziemi! To o nas!

(19) Bo upatrzyłem go jako tego, który będzie nakazywał potomkom swym oraz swemu rodowi, aby przestrzegając przykazań Pana, postępowali sprawiedliwie i uczciwie, tak żeby Pan wypełnił to, co obiecał Abrahamowi. (20) Po czym Pan rzekł: Głośno się rozlega skarga na Sodomę i Gomorę, bo występki ich mieszkańców są bardzo ciężkie. (21) Chcę więc zstąpić i zobaczyć, czy postępują tak, jak głosi oskarżenie, które do Mnie doszło, czy nie; dowiem się.
Kto oskarżał? Jak doszło to do Pana? Czy to coś na zasadzie „krzyczącej” krwi Abla?
Podobnie jak przy Wieży Babel, Bóg sam schodzi i bada sytuację. Wydaje się to dobre i sprawiedliwe z Jego strony, że robi to osobiście. No i chyba świadczy też, że afera z Sodomą i okolicą to sprawa grubego kalibru.

(22) Wtedy to ludzie ci odeszli w stronę Sodomy, a Abraham stał dalej przed Panem.
Moja koncepcja z początku rozdziału chyba się wali. Nic już nie kumam!
Może dwóch poszło, jeden został… chyba Szefu.

(23) Podszedłszy do Niego, Abraham rzekł: Czy zamierzasz wygubić sprawiedliwych wespół z bezbożnymi? (24) Może w tym mieście jest pięćdziesięciu sprawiedliwych; czy także zniszczysz to miasto i nie przebaczysz mu przez wzgląd na owych pięćdziesięciu sprawiedliwych, którzy w nim mieszkają? (25) O, nie dopuść do tego, aby zginęli sprawiedliwi z bezbożnymi, aby stało się sprawiedliwemu to samo, co bezbożnemu! O, nie dopuść do tego! Czyż Ten, który jest sędzią nad całą ziemią, mógłby postąpić niesprawiedliwie? (26) Pan odpowiedział: Jeżeli znajdę w Sodomie pięćdziesięciu sprawiedliwych, przebaczę całemu miastu przez wzgląd na nich. (27) Rzekł znowu Abraham: Pozwól, o Panie, że jeszcze ośmielę się mówić do Ciebie, choć jestem pyłem i prochem. (28) Gdyby wśród tych pięćdziesięciu sprawiedliwych zabrakło pięciu, czy z braku tych pięciu zniszczysz całe miasto? Pan rzekł: Nie zniszczę, jeśli znajdę tam czterdziestu pięciu. (29) Abraham znów odezwał się tymi słowami: A może znalazłoby się tam czterdziestu? Pan rzekł: Nie dokonam zniszczenia przez wzgląd na tych czterdziestu. (30) Wtedy Abraham powiedział: Niech się nie gniewa Pan, jeśli rzeknę: może znalazłoby się tam trzydziestu? A na to Pan: Nie dokonam zniszczenia, jeśli znajdę tam trzydziestu. (31) Rzekł Abraham: Pozwól, o Panie, że ośmielę się zapytać: gdyby znalazło się tam dwudziestu? Pan odpowiedział: Nie zniszczę przez wzgląd na tych dwudziestu. (32) Na to Abraham: Niech mój Pan się nie gniewa, jeśli raz jeszcze zapytam: gdyby znalazło się tam dziesięciu? Odpowiedział Pan: Nie zniszczę przez wzgląd na tych dziesięciu. (33) Wtedy Pan, skończywszy rozmowę z Abrahamem, odszedł, a Abraham wrócił do siebie.
Pan skończył rozmowę, bo nie pozwolił dalej przeciągać struny. Swoją drogą… to  chyba ujawnia się tutaj żyłka Żydów do targowania.
<RPG>Rasa: Żyd; bonus +10 do charyzmy przy testach targowania się i przekonywania</RPG>
Bo ja wiem czy to przeginanie? Nie wydaje mi się. Abe odkrył chyba coś ciekawego o Bogu: można walić Mu na Ty i normalnie z Nim rozmawiać, a nawet przekomarzać się, targować i prosić o więcej. Niestety chyba niewielu „chrześcijan” chce osiągnąć taki poziom relacji z Najwyższym… Do dziś Żydzi potrzebują dziesięciu facetów (minjan) żeby publicznie się pomodlić. Dodam, że chrześcijanom wystarczy dwóch ludzi (dzięki Bogu kobiety też się liczą) – Ewangelia wg Mateusza 18,20.

Rodzaju 17

(1) A gdy Abram miał dziewięćdziesiąt dziewięć lat, ukazał mu się Pan i rzekł do niego: Jam jest Bóg Wszechmogący (hebr. „El Szaddaj”). Służ Mi i bądź nieskazitelny
Albo BW „trwaj w społeczności ze mną i bądź doskonały”; albo BWP „chodź zawsze drogą, którą ci wskażę, i bądź sprawiedliwy” albo BP „postępuj zawsze według mojej woli i bądź doskonały”; albo BG „chodź przed obliczem mojem, a bądź doskonały.”
Łatwo powiedzieć, trudniej wykonać.

(2) chcę bowiem zawrzeć moje przymierze pomiędzy Mną a tobą i dać ci niezmiernie liczne potomstwo. (3) Abram padł na oblicze, a Bóg tak do niego mówił: (4) Oto moje przymierze z tobą: staniesz się ojcem mnóstwa narodów. (5) Nie będziesz więc odtąd nazywał się Abram, lecz imię twoje będzie Abraham, bo uczynię ciebie ojcem mnóstwa narodów.
 (hebr. Abraham אברהם, akad. A-bi-ra-mu, arab. Ibrahim ابرَاهِيم „kochający ojca”)

(6) Sprawię, że będziesz niezmiernie płodny, tak że staniesz się ojcem narodów i pochodzić będą od ciebie królowie. (7) Przymierze moje, które zawieram pomiędzy Mną a tobą oraz twoim potomstwem, będzie trwało przez pokolenia jako przymierze wieczne, abym był Bogiem twoim, a potem twego potomstwa. (8) I oddaję tobie i twym przyszłym potomkom kraj, w którym przebywasz, cały kraj Kanaan, jako własność na wieki i będę ich Bogiem. (9) Potem rzekł Bóg do Abrahama: Ty zaś, a po tobie twoje potomstwo przez wszystkie pokolenia zachowujcie przymierze ze Mną. (10) Przymierze, które będziecie zachowywali między Mną a wami, czyli twoim przyszłym potomstwem, polega na tym: wszyscy wasi mężczyźni mają być obrzezani; (11) będziecie obrzezywali ciało napletka na znak przymierza waszego ze Mną.

(12) Z pokolenia w pokolenie każde wasze dziecko płci męskiej, gdy będzie miało osiem dni, ma być obrzezane; sługa urodzony w waszym domu lub nabyty za pieniądze; każdy obcy, który nie jest potomkiem twoim – (13) ma być obrzezany; obrzezany ma być sługa urodzony w domu twoim lub nabyty za pieniądze. Przymierze moje, przymierze obrzezania, będzie przymierzem na zawsze. (14) Nieobrzezany, czyli mężczyzna, któremu nie obrzezano ciała jego napletka, taki człowiek niechaj będzie usunięty ze swojej społeczności; zerwał on bowiem przymierze ze Mną. (15) I mówił Bóg do Abrahama: Żony twej nie będziesz nazywał imieniem , lecz imię jej będzie Sara. (16) Błogosławiąc jej, dam ci i z niej syna, i będę jej nadal błogosławił, tak że stanie się ona matką ludów i królowie będą jej potomkami. (17) Abraham, upadłszy na twarz, roześmiał się; pomyślał sobie bowiem: Czyż człowiekowi stuletniemu może się urodzić syn? Albo czy dziewięćdziesięcioletnia Sara może zostać matką? (18) Rzekł zatem do Boga: Oby przynajmniej Izmael żył pod Twą opieką! (19) A Bóg mu na to: Ależ nie! Żona twoja, Sara, urodzi ci syna, któremu dasz imię . Z nim też zawrę przymierze, przymierze wieczne z jego potomstwem, które po nim przyjdzie. (20) Co do Sary, wysłucham cię: Oto pobłogosławię mu, żeby był płodny, i dam mu niezmiernie liczne potomstwo; on będzie ojcem dwunastu książąt, narodem wielkim go uczynię. (21) Moje zaś przymierze zawrę z Izaakiem, którego urodzi ci Sara za rok o tej porze. (22) Wypowiedziawszy te słowa, Bóg oddalił się od Abrahama. (23) Wtedy Abraham, wziąwszy swego syna, Izmaela, i wszystkich zrodzonych w jego domu lub tych, których nabył za pieniądze – wszystkich swych domowników płci męskiej – jeszcze tego samego dnia obrzezał ciało ich napletka, tak jak mu to nakazał Bóg. (24) Abraham miał lat dziewięćdziesiąt dziewięć, gdy obrzezano ciało jego napletka, (25) a Izmael miał lat trzynaście, gdy obrzezano ciało jego napletka. (26) Tego samego dnia zostali więc obrzezani: Abraham i syn jego Izmael, (27) a wraz z nimi zostali obrzezani wszyscy jego domownicy – słudzy urodzeni w jego domu albo obcy nabyci za pieniądze.
Mam dwa pomysły na strukturę tego rozdziału:
A     (1-3a) słowa Boga i odpowiedź Abrama
B          (3b-8) zmiana imienia na Abraham (w. 5)
C               (9-14) przymierze przez obrzezanie
A’    (15-16) Słowa Boga i odpowiedź Abrahama
B’         (17-22) nazwiesz go Izaak (w. 19)
C’              (23-27) obrzezanie


A     (1-2) dziewięćdziesiąt dziewięć lat
B          (3-8) Abraham – ojciec wielu narodów i królów (w. 6)
X               (9-14) przymierze przez obrzezanie
B’         (15-22) Sara – matka ludów i królów (w. 16)
A’    (23-27) dziewięćdziesiąt dziewięć lat

Rodzaju 16

(1) Saraj, żona Abrama, nie urodziła mu jednak potomka. Miała zaś niewolnicę Egipcjankę, imieniem Hagar (hebr. „ucieczka”). (2) Rzekła więc Saraj do Abrama: Ponieważ Pan zamknął mi łono, abym nie rodziła, zbliż się do mojej niewolnicy; może z niej będę miała dzieci. Abram usłuchał rady Saraj.
Widocznie ówczesne prawo zwyczajowe pozwalało na surogatki (albo adopcję ze wskazaniem?). Ale Abram naprawdę nie miał nic przeciwko? Bóg swoje, żona swoje. Usłuchał żony.
Może miał ochotę :) Przepraszam, to było niepoważne.

(3) Saraj, żona Abrama, wzięła zatem niewolnicę Hagar, Egipcjankę, i dała ją za żonę mężowi swemu, Abramowi, gdy już minęło dziesięć lat, odkąd Abram osiedlił się w Kanaanie.
Czyli udzieliła ślubu własnemu mężowi? LOL!
Abram musiał być troszkę skołowany na ceremonii. Wiem, że to mało ważne, ale ile Hagar mogła mieć wtedy lat?
Czy skołowany… Pewnie nie mógł się doczekać nocy poślubnej, bo o to przecież chodziło… Nie wiem w jakim wieku była Hagar, ale strzelam, że była młodsza od Saraj.

(4) Abram zbliżył się do Hagar i ta stała się brzemienną. A widząc, że jest brzemienna, zaczęła lekceważyć swą panią.
Chyba zapomniała, że ona i dziecko ciągle są własnością pani Abramowej.
Kobiety, nie próbuj zrozumieć. Swoją drogą to tłumaczenie jest przepiękne „zbliżył się”. Czyli usiadł obok niej w namiocie? Wiem czepiam się słów.
„Zbliżył się” i nastąpiło między nimi zbliżenie – logiczne :)

(5) Wtedy Saraj rzekła do Abrama: Przez ciebie doznaję zniewagi; ja sama dałam ci moją niewolnicę za żonę, ona zaś czując się brzemienną, lekceważy mnie. Niechaj Pan będzie sędzią między mną a tobą!
Sama tego chciała, a teraz ma pretensje do męża i argumentuje „z Boga”.
Kobiety, nie próbuj zrozumieć :)

(6) Abram rzekł do Saraj: Przecież niewolnica twoja jest w twojej mocy: postąp z nią, jak uznasz za dobre. Saraj upokorzyła Hagar; wtedy Hagar od niej uciekła.
Dzięki Bogu nie jest napisane w jaki sposób. To być może postawiłoby matriarchinię w baaardzo złym świetle. Szkoda dziewczyny, ale za dużo sobie pozwoliła.
Ok, ale czyja to tak na prawdę jest wina, że Hagar nią zaczęła gardzić? Naprawdę Hagar?

(7) Anioł Pański znalazł Hagar na pustyni u źródła przy drodze wiodącej do Szur (8a) i zapytał: Hagar, niewolnico Saraj…
A już myślałem, że Anioł PANA przemówi do tej kobiety i zniesie niewolnictwo i niesprawiedliwość społeczną. Anioł zwraca się do niej, jak do przedmiotu należącego do innej kobiety… Straszne.
Ale zaczyna od imienia, to miłe.

(8b) skąd przyszłaś i dokąd idziesz? A ona odpowiedziała: Uciekłam od mojej pani, Saraj. (9) Wtedy Anioł Pański rzekł do niej: Wróć do twej pani i pokornie poddaj się pod jej władzę. (10) Po czym Anioł Pański oznajmił: Rozmnożę twoje potomstwo tak bardzo, że nie będzie można go policzyć. (11) I mówił: Jesteś brzemienna i urodzisz syna, któremu dasz imię Izmael, bo słyszał Pan, gdy byłaś upokorzona.
Czyli jednak Bóg to widział! Niestety ludzkość sama będzie musiała dojrzeć do zniesienia niewolnictwa (teoretycznie) cztery tysiące lat później. Hagar niechcący powołała do istnienia jakiś inny lud – Ismaelitów, analogicznie wielki co Izraelici. Załapała się na błogosławieństwo przez potomstwo Abrama.
Nie powiedziałbym, że Hagar powołała, to raczej Abram… nierozsądnie dysponował swoim nasieniem? Albo w sumie Saraj?
OK, zrzucam odpowiedzialność na Saraj i jej uległym mężu. Hagar była w tym bezwolna.

(12) A będzie to człowiek dziki jak onager: będzie on walczył przeciwko wszystkim i wszyscy – przeciwko niemu; będzie on utrapieniem swych pobratymców.
Musiałem sprawdzić co to jest onager… W kogo się synek wdał z charakteru – w mamę (i egipskich przodków) czy tatę?
Spodziewałem się ujrzeć bardziej… waleczne zwierzę.
Widocznie autorowi jedynie ów onager kojarzył się z dzikością…

(13) Hagar nazwała Pana przemawiającego do niej: Tyś Bóg Widzialny,bo mówiła: Czyż więc tu widziałam, potem jak mnie widział?
Inne przekłady chyba wyraźniej to oddają: BG „Tyś Bóg widzący mię (…) Izalim tu nie widziała tyłu widzącego mię?”; BP „Tyś Bogiem Widzącym» (…) „Czyż nie widziałam tu Widzącego mnie?”; BWP „Bóg, który wejrzał we mnie (…) Czyż nie patrzyłam tu na Tego, który wejrzał na mnie?”
„Brytyjka” jak chyba żadne inne tłumaczenie potrafi zagmatwać rzeczy proste.
Psst! Hej Mat! Przecież używamy „Tysiąclatki”…

(14) Dlatego tę studnię nazwano Studnią Lachaj-Roj (hebr. „Studnia Żyjącego, Który mnie widzi”). – Jest to ta, która znajduje się pomiędzy Kadesz i Bered. (15) Hagar urodziła Abramowi syna. I Abram nazwał zrodzonego mu przez Hagar syna imieniem Izmael. (16) Abram miał lat osiemdziesiąt sześć, gdy mu Hagar urodziła Izmaela.
Czyli posłuchał się żony w sprawie imienia. A może nie miał wyboru, jeżeli Hagar powołała się na autorytet Boga?

Rodzaju 15

(1) Po tych wydarzeniach Pan (dokładnie JHWH) tak powiedział do Abrama podczas widzenia: Nie obawiaj się, Abramie, bo Ja jestem twoim obrońcą (dosłownie „tarczą dla ciebie”); nagroda twoja będzie sowita.
Za co ta bardzo wielka nagroda? Za zaufanie i posłuszeństwo?

(2) Abram rzekł: O Panie, mój Boże, na cóż mi ona, skoro zbliżam się do kresu mego życia, nie mając potomka; przyszłym zaś spadkobiercą mojej majętności jest Damasceńczyk Eliezer. (3) I mówił: Ponieważ nie dałeś mi potomka, ten właśnie, zrodzony u mnie sługa mój, zostanie moim spadkobiercą.
Ten Eliezer z Damaszku to taki jakby manager, majordomus. Widocznie prawo zwyczajowe pozwalało na to, by niewolnik był uważany za członka rodziny, dziedziczył i przejął schedę.
To musiało być miłe dla niego… musiało by być gdyby się spełniło. 

(4) Ale oto usłyszał słowa: Nie on będzie twoim spadkobiercą, lecz ten po tobie dziedziczyć będzie, który od ciebie będzie pochodził. (5) I poleciwszy Abramowi wyjść z namiotu, rzekł: Spójrz na niebo i policz gwiazdy, jeśli zdołasz to uczynić; potem dodał: Tak liczne będzie twoje potomstwo. (6) Abram uwierzył i Pan poczytał mu to za zasługę.
Niesamowita scena: bezdzietny dziadek patrzy w niebo, a Bóg mu mówi: tyle będziesz miał dzieci i wnuków, a Abram w to wierzy, a Bogu się to podoba! Według Nowego Testamentu od tego momentu Abram jest przykładem wiary, jaką powinni odznaczać się wszyscy wierzący w Boga Jedynego.
Bóg mówi – sługa wierzy. Amen.

(7) Potem rzekł do niego: Ja jestem Pan, który ciebie wywiodłem z Ur chaldejskiego, aby ci dać ten oto kraj na własność. (8) A na to Abram: O Panie, mój Boże, jak będę mógł się upewnić, że otrzymam go na własność?
Abram chce mieć pewność że Bóg nie robi go w konia i potrzebuje dowodu.
Zawsze się zastanawiałem… rzekł do niego tak „normalnie? Po „ludzku”? W dzieci uwierzył bez problemu, a na ziemię chciał akt własności :)
Może szybciej i łatwiej wejść w posiadanie dzieci niż całego kraju?

(9) Wtedy Pan rzekł: Wybierz dla Mnie trzyletnią jałowicę, trzyletnią kozę i trzyletniego barana, a nadto synogarlicę i gołębicę. (10) Wybrawszy to wszystko, Abram poprzerąbywał je wzdłuż na połowy i przerąbane części ułożył jedną naprzeciw drugiej; ptaków nie porozcinał. (11) Kiedy zaś do tego mięsa zaczęło zlatywać się ptactwo drapieżne, Abram je odpędził. (12) A gdy słońce chyliło się ku zachodowi, Abram zapadł w głęboki sen i opanowało go uczucie lęku, jak gdyby ogarnęła go wielka ciemność. (13) I wtedy to Pan rzekł do Abrama: Wiedz o tym dobrze, iż twoi potomkowie będą przebywać jako przybysze w kraju, który nie będzie ich krajem, i przez czterysta lat będą tam ciemiężeni jako niewolnicy; (14) aż wreszcie ześlę zasłużoną karę na ten naród, którego będą niewolnikami, po czym oni wyjdą z wielkim dobytkiem. (15) Ale ty odejdziesz do twych przodków w pokoju, w późnej starości będziesz pochowany. (16) Twoi potomkowie powrócą tu dopiero w czwartym pokoleniu, gdy już dopełni się miara niegodziwości Amorytów.
Taki rytuał zawarcia umowy-przymierza.
Porąbanie tych zwierząt było już inwencją własną Abrama?

Łał! Izraelici będą musieli przeczekać 400 lat (czyli cztery pokolenia?). Nie będą mogli wejść do Ziemi Obiecanej wcześniej, bo Amorejczycy nie dobili jeszcze do moralnego dna i Bóg będzie mógł ich wyrzucić stamtąd. Widać kieruje On losami narodów. Czy dzisiaj też tak działa?
Bóg jest transcendentalny.
Powiem więcej transcendentny i immanentny : )

(17) A kiedy słońce zaszło i nastał mrok nieprzenikniony, ukazał się dym jakby wydobywający się z pieca i ogień niby gorejąca pochodnia i przesunęły się między tymi połowami zwierząt. (18) Wtedy to właśnie Pan zawarł przymierze z Abramem, mówiąc: Potomstwu twemu daję ten kraj, od Rzeki Egipskiej (raczej nie jest to Nil) aż do rzeki wielkiej, rzeki Eufrat,
Bóg przez taką wizję zobowiązuje się dotrzymać słowa… Izrael nigdy nie osiągnął takiego terytorium.
Czyli, że wciąż czekamy, aż Izrael zacznie ekspansję na sąsiednie tereny?

(19) wraz z Kenitami, Kenizzytami, Kadmonitami, (20) Chittytami, Peryzzytami, Refaitami, (21) Amorytami, Kananejczykami, Girgaszytami i Jebusytami.
Bóg wydaje te narody na pastwę Izraelitów? Nasuwa się pytanie za co? Może za wspomnianą wcześniej „niegodziwość”, jakieś grzechy całych społeczności, które powodują utratę ziemi, na której mieszkają.
Może ich grzechem jest to, że mieszkają w nie swoim „domu”?

Rodzaju 14

(1) Za czasów Amrafela, króla Szinearu, i Arioka, króla Ellasaru, Kedorlaomer, król Elamu, i Tidal, król Goim, (2) wszczęli wojnę z królem Sodomy – Berą, z królem Gomory – Birszą, z królem Admy – Szinabem, z królem Seboim – Szemeeberem, i z królem miasta Beli, czyli Soaru.
Niestety królów tych znamy tylko z Biblii – brak wzmianek o nich w innych tekstach.
To autor pojechał z wprowadzoną ilością postaci w jednym wersecie. A już miałem szukać, dzięki.

(3) Ci ostatni królowie sprzymierzyli się z sobą w dolinie Siddim, gdzie dziś jest Morze Słone. (4) Przez lat dwanaście byli oni lennikami Kedorlaomera, a w roku trzynastym zbuntowali się. (5) Toteż w czternastym roku nadciągnął Kedorlaomer wraz z innymi królami. Pobili oni Refaitów w Aszterot-Karnaim, Zuzytów w Ham, Emitów na równinie Kiriataim
Refaici, Zuzyci i Emici to tajemnicze ludy nazwane później „olbrzymami” (zerknij do Księgi Powtórzonego Prawa 2).

(6) i Chorytów w ich górzystym kraju Seir aż do El, które leżało na pograniczu pustyni Paran. (7) Potem, zawróciwszy, dotarli do En-Miszpat, czyli Kadesz, i pobili Amalekitów na całej ziemi, a także Amorytów mieszkających w Chasason-Tamar. (8) Królowie więc Sodomy, Gomory, Admy, Seboim i Beli, czyli Soaru, wyruszyli i uszykowali się w dolinie Siddim do walki (9) z Kedorlaomerem, królem Elamu, Tidalem, królem Goim, Amrafelem, królem Szinearu, i Ariokiem, królem Ellasaru – czterej królowie przeciwko pięciu. (10) A w dolinie Siddim było wiele dołów, [z których wydobywano smołę] (BG „studnie iłowate”; BP „doły asfaltowe”; BW „smoła ziemna”)Królowie Sodomy i Gomory, rzuciwszy się do ucieczki, skryli się w tych dołach, a pozostali uciekli w góry.
Warto zauważyć, że smoły się nie wydobywa tylko wytwarza. Tutaj może chodzić o występujące naturalnie bituminy i zagłębienia, z których je wydobywano.

(11) Zwycięzcy, zabrawszy całe mienie mieszkańcom Sodomy i Gomory oraz wszystkie ich zapasy żywności, odeszli. (12) Uprowadzili również Lota, bratanka Abrama, wraz z dobytkiem – był on bowiem mieszkańcem Sodomy.
Dlaczego akurat jego? Może spotkało go to na co zasłużył? Może towarzystwo tajemniczych złych Sodomitów mu odpowiadało, a porwanie było karą od Boga?
Wyczuwam lekką nadinterpretację. Tzn. w tekście nic takiego nie czytam. Może uprowadzili akurat jego, bo był najbogatszy?

(13) Jeden ze zbiegów przybył, aby powiedzieć o tym Abramowi Hebrajczykowi, który mieszkał w pobliżu dębów pewnego Amoryty, imieniem Mamre, brata Eszkola i Anera, sprzymierzeńców Abrama. (14) Abram, usłyszawszy, że jego krewny został uprowadzony w niewolę, dobrał sobie trzystu osiemnastu najbardziej doświadczonych spośród sług swojego domu i rozpoczął pościg aż do Dan. (15) Podzieliwszy swych ludzi na oddziały, nocą napadł wraz z nimi na nieprzyjaciół i zadał im klęskę. A potem ścigał ich aż do Choby, która leży na zachód od Damaszku. (16) W ten sposób odzyskał całe mienie, a także sprowadził na powrót Lota wraz z jego dobytkiem, kobietami i sługami.
Kobietami Lota (żonami, córkami, służącymi niewolnicami?) czy kobietami z Sodomy?
Chyba jednak chodzi o… „żony”/nałożnice. 

(17) Gdy Abram wracał po zwycięstwie odniesionym nad Kedorlaomerem i królami, którzy z nim byli, wyszedł mu na spotkanie do doliny Szawe, czyli Królewskiej, król Sodomy. (18) Melchizedek zaś, król Szalemu, wyniósł chleb i wino; a [ponieważ] był on kapłanem Boga Najwyższego (hebr. El Szaddaj), (19) błogosławił Abrama, mówiąc: Niech będzie błogosławiony Abram przez Boga Najwyższego, Stwórcę nieba i ziemi! (20) Niech będzie błogosławiony Bóg Najwyższy, który w twe ręce wydał twoich wrogów! Abram dał mu dziesiątą część ze wszystkiego.
Zaraz! Tu coś o wyjściu na spotkanie króla Sodomy, a za chwilę spotyka jakiegoś innego króla… WTF? Wracasz sobie z rajdu gdzie wraz ze swoją drużyną (318 osób!) lootowałeś wrogów, aż tu nagle spotyka cię jakiś bliżej nieznany król Salemu (prawdopodobnie późniejszego Jeru-Salemu), który jednocześnie jest kapłanem tego samego Boga co ty, wita Cię chlebem i winem (a wiesz przecież, że nie jest to Ostatnia Wieczerza) i rzuca na ciebie blessa. A ty w zamian odpalasz mu dziesięcinę ze wszystkich zdobytych itemów i golda. Po czym Melchisedek znika, a my wracamy do spotkania z królem Sodomy… Zwariowana historia! Czy to znaczy, że Bóg mówi i działa też w innych narodach, a nie tylko wchodzi w interakcje z Hebrajczykami? Jeśli jest On suwerennym Bogiem i panuje nad całą ziemią i wszystkimi narodami, to tak!
Nie wiemy czy Melchizedek jest Kananejczykiem, Jebusytą, Amorytą (tak jak Mamre) czy kimś jeszcze innym. Ale oczywiście żydowscy rabini wiedzą wszystko! i tak Raszi uważa, ze był nim sam Sem, syn Noego. Blessuje Abrama w imię Boga Najwyższego – hebr. 
El Eljon.
Fantastyczny opis fantastycznej historii, ale… z żydowskimi rabinami nie masz szans :) Skąd oni to wszystko „wiedzą”? Niewiarygodne. Próbowałeś weryfikować czy to się w jakikolwiek sposób klei?

(21) Król Sodomy rzekł do Abrama: Oddaj mi tylko ludzi, a mienie weź sobie! (22) Ale Abram odpowiedział królowi Sodomy: Przysięgam na Pana, Boga Najwyższego, Stwórcę nieba i ziemi, (23) że ani nitki, ani rzemyka od sandała, ani niczego nie wezmę z tego, co do ciebie należy, żebyś potem nie mówił: To ja wzbogaciłem Abrama.
I dalej ciągnie się wątek króla sodomskiego. Honorowy ten Abram – nie chce nawet sznurówki buta. Lubię go!
Honorowy? Raczej… niezależny, zaradny? Chodzi mu przecież o utrzymanie reputacji człowieka, który sam na wszystko zapracował. Bardziej to egoistyczno-zapobiegawcze niż honorowe.

(24) Nie żądam niczego poza tym, co poszło na wyżywienie moich ludzi, i oprócz części zdobytego mienia dla tych, którzy mi towarzyszyli – dla Anera, Eszkola i Mamrego; ci niechaj otrzymają część, która im przypada.
Narracja jakby się urywała nagle – nie wiemy co było dalej – ale faktycznie to już koniec: fragment rozpoczyna się i kończy wzmianką o sojusznikach Abrama, a wtrącony epizod z Melchisedekiem jest w centrum tej historii:
A     (13) Mamre, Aner i Eszkol
B          (14-16) odbicie zakładników i dobytku
C               (17-18) Melchizedek z chlebem i winem
X                    (19-20a) błogosławieństwo Melchizedeka
C’              (20b) „Abram dał mu dziesiątą część ze wszystkiego”
B’         (21) odmowa zagarnięcia łupów
A’    (22-24) Aner, Eszkol i Mamre

Rodzaju 13

(1) Abram wywędrował więc z Egiptu z żoną i z całym dobytkiem swoim oraz z Lotem do Negebu. (2) A był Abram już bardzo zasobny w trzody, srebro i złoto. (3) Zatrzymując się na postojach, Abram zawędrował z Negebu do Betel, do tego miejsca, w którym przedtem rozbił swe namioty, między Betel i Aj, (4) do tego miejsca, w którym uprzednio zbudował ołtarz i wzywał imienia Pana. (5) Lot, który szedł z Abramem, miał również drobne i większe bydło oraz namioty. (6) Kraj nie mógł utrzymać ich obu, bo zbyt wielki mieli majątek i nie mogli razem mieszkać. (7) A gdy wynikła sprzeczka pomiędzy pasterzami trzód Abrama i pasterzami trzód Lota – mieszkańcami kraju byli wówczas Kananejczycy i Peryzzyci – (8) rzekł Abram do Lota: Niechaj nie będzie sporu między nami, między pasterzami moimi a pasterzami twoimi, bo przecież jesteśmy krewnymi. (9) Wszak cały ten kraj stoi przed tobą otworem. Odłącz się ode mnie. Jeżeli pójdziesz w lewo, ja pójdę w prawo, a jeżeli ty pójdziesz w prawo, ja – w lewo.
Szlachetnie.
(10) Wtedy Lot, spojrzawszy przed siebie, spostrzegł, że cała okolica wokół doliny Jordanu aż do Soaru jest bardzo urodzajna, była ona bowiem jak ogród Pana, jak ziemia egipska, dopóki Pan nie zniszczył Sodomy i Gomory. (11) Lot wybrał sobie zatem całą tę dolinę Jordanu i wyruszył ku wschodowi. I tak się rozeszli.

Lot skuszony żyznością ziemi udaje się za Jordan. Opuszcza Kanaan zostawiając go Abramowi. Warto zauważyć, że Lot sam wybiera sobie tę ziemię. Jego stryjkowi ziemię wybrał i podarował sam Bóg.

(12) Abram pozostał w ziemi Kanaan, Lot zaś zamieszkał w owej okolicy, rozbiwszy swe namioty aż po Sodomę. (13) Mieszkańcy Sodomy byli źli, gdyż dopuszczali się ciężkich przewinień wobec Pana.
Jeszcze nie wiemy jakie dokładnie to były grzechy, więc nie sugerujmy się „popkulturą” i nie bądźmy uprzedzeni…

(14) Po odejściu Lota Pan rzekł do Abrama: Spójrz przed siebie i rozejrzyj się z tego miejsca, na którym stoisz, na północ i na południe, na wschód i ku morzu; (15) cały ten kraj, który widzisz, daję tobie i twemu potomstwu na zawsze. (16) Twoje zaś potomstwo uczynię licznym jak pył ziemi; jeśli ktoś może policzyć pył ziemi, policzone też będzie twoje potomstwo. (17) Wstań i przejdź ten kraj wzdłuż i wszerz: tobie go oddaję. (18) Abram zwinął swe namioty i przybył pod Hebron, gdzie były dęby Mamre. Osiedliwszy się tam, zbudował ołtarz dla Pana.
Bóg chyba upewnia go, że wybrał lepiej niż Lot.

W zasadzie rozdział ten ma chyba tylko wyjaśniać dlaczego Abram rozstał się z bratankiem i skąd Lot wziął się w Sodomie.
A     (1-4) wędrówka Abrama i ołtarz

B          (5-9) Abram odstępuje ziemię Lotowi
C               (10) „dopóki Pan nie zniszczył Sodomy i Gomory”
X                    (11) rozstanie Abrama z Lotem
C’              (12-13) „mieszkańcy Sodomy byli źli”
B’         (14-17) Abram zdobywa ziemię
A’    (18) wędrówka Abrama i ołtarz

Rodzaju 12

(1) Pan (w oryginale JHWH) rzekł do Abrama (hebr. „wywyższony ojciec”): Wyjdź z twojej ziemi rodzinnej i z domu twego ojca do kraju, który ci ukażę.
Abram dostaje questa od Boga! Opuszczając rodzinny dom zrzeka się prawa do schedy po ojcu i całego majątku. Najważniejszą podróżą, jaką każdy z nas musi odbyć w tym życiu, jest ta do nas samych, do naszego wnętrza. Bo to jest celem naszego życia na świecie. Najważniejszą podróżą człowieka jest ta, jaką odbywa jego dusza do głębi samej siebie” — rabin Menachem Mendel z Kocka.
Pan każe, sługa czyni. Co wymagało jednak dużej wiary i zaufania. A co do pana Menachem Mendel z Kocka to… kojarzy mi się to z Paulo Coelho, taka pseudointeligencka i parametafizyczna paplanina. 

(2) Uczynię bowiem z ciebie wielki naród, będę ci błogosławił i twoje imię rozsławię: staniesz się błogosławieństwem (lub „to będzie błogosławieństwo”).
I to wszystko? Bez obrazy, ale trochę słaba oferta jak dla mnie – współcześnie nie chciałbym być praszczurem wielkiego narodu (praojcem wszystkich Sebów i Sebaitów mieszkających w Sebolandii?). Czy Lech, Czech i Rus chcieli być przodkami jakichkolwiek ludów? Abraham jednak połyka haczyk. Czy to nie jest egoistyczne? Czy myślał o sobie czy o tych swoich potomkach, których wie, że nie może mieć (ma już siedemdziesiąt pięć lat!). Rozumiem jednak, że dla społeczeństwa starożytnych koczowników i rolników obietnica ziemi i przedłużenia linii rodowej była czymś superważnym. Brak dzieci (wiemy już, że Saraj nie mogła ich mieć) uważany był za wielką tragedię – ludźmi nie miał się kto opiekować na starość (nie było nieszczęsnego systemu emerytalnego, ani opieki społecznej). Bez dzieci nie było przyszłości.
Ja też bym to łyknął. Już pal licho tą starość, ale… TE DZIECI! Przecież mogły by być wszędzie i wszystkim! I to jest jednak skuteczniejszy sposób na „zachowanie imienia” niż zostanie sławnym piosenkarzem czy architektem… zwłaszcza w tamtych czasach.

(3) Będę błogosławił tym, którzy tobie błogosławić będą, a tym, którzy tobie będą złorzeczyli, i Ja będę złorzeczył. Przez ciebie będą otrzymywały błogosławieństwo ludy całej ziemi (albo „będą sobie błogosławić”).
Nie jestem antysemitą (jak niektórzy katolicy) ani filosemitą (jak niektórzy ewangelikalni). Ale skoro jednak Abraham jest protoplastą Izraelczyków, może to przestroga żeby nie opowiadać dowcipów o Żydach (ale chyba nie szmoncesów?) lub upatrywać w nich źródło wszelkiego zła? Bo jeśli ubliżam im wyśmiewając ich lub szydząc z tego co ich spotkało w holocauście, to raczej na pewno Bogu się to nie podoba. Izrael nie jest idealny, ale na pewno jest wyróżniony.
Nigdy tego nie odczytywałem w formie ostrzeżenia, ale przekonuje mnie to co napisałeś.

(4) Abram udał się w drogę, jak mu Pan rozkazał, a z nim poszedł i Lot (hebr. „okrywający” albo „zasłona”). Abram miał siedemdziesiąt pięć lat, gdy wyszedł z Charanu.
Wyruszając w drogę, Abram zaufał Bogu powierzając mu jednak swoją przyszłość i tożsamość.
A Lot to trochę tak na „krzywego” poszedł z tego co czytam.

(5) I zabrał Abram ze sobą swoją żonę, Saraj (hebr. „moja księżniczka” lub po prostu „szlachetność”), swego bratanka, Lota, i cały dobytek, jaki obaj posiadali, oraz służbę, którą nabyli w Charanie, i wyruszyli, aby się udać do Kanaanu. Gdy zaś przybyli do Kanaanu,
Wiersz kończy się w połowie zdania… Kolejny przykład tego, że wersety numerował pół-kretyn.

(6a) Abram przeszedł przez ten kraj aż do pewnej miejscowości koło Sychem, do dębu More (albo terebintu Mamrego).
Takie drzewa mogły rosnąć nawet tysiąc lat i być fajnym punktem orientacyjnym w terenie. A Mamre mógł siadać pod tym drzewem i nauczać (hebr. moreh – „nauczyciel”) lub rozsądzać różne sprawy, z którymi przychodzili do niego ludzie (podobnie Debora pod Palmą Debory w Księdze Sędziów 4,5).
Albo mógł być atrakcją turystyczną.

(6b) – A w kraju tym mieszkali wówczas Kananejczycy. – (7) Pan, ukazawszy się Abramowi, rzekł: Twojemu potomstwu oddaję właśnie tę ziemię. Abram zbudował tam ołtarz dla Pana, który mu się ukazał.
Czy Abram wierzył w jednego boga (monoteizm)? Czy może wierzył w wielu bogów, ale czcił jednego (monolatria), który mu coś obiecał?

(8) Stamtąd zaś przeniósł się na wzgórze na wschód od Betel i rozbił swój namiot pomiędzy Betel od zachodu i Aj od wschodu. Tam również zbudował ołtarz dla Pana i wzywał imienia Jego.
Dosyć często stawia te ołtarze (albo usypane z ziemi albo z kamieni). Może to takie checkpointy i Abram w ten sposób „oznacza terytorium” swojej ziemi i „zasięg działania” jego Boga?
Mnie bardziej zastanawia ile on szył/rozstawiał taki wielki namiot?
Z tym namiotem to przecież jest synekdocha! Za chwilę zwija liczne namioty

(9) Zwinąwszy namioty, Abram wędrował z miejsca na miejsce w stronę Negebu. (10) Kiedy zaś nastał głód w owym kraju, Abram powędrował do Egiptu, aby tam przez pewien czas pozostać; był bowiem ciężki głód w Kanaanie.
Temat emigracji za chlebem nie jest obcy Biblii i opisanym w niej ludziom. Z tym, że ci migrują z powodu klęski głodu, a nie głupoty rządu.
Ale z czegoś ten głód też się wziął prawda? Może z tamtejszych rządów?
Raczej z braku opadów, charakterystycznym dla Bliskiego Wschodu. Abram wydaje się być koczownikiem uzależnionym od przyrody, nie osiadłym w żadnym mieście-państwie.

(11) A gdy się już zbliżał do Egiptu, rzekł do swojej żony, Saraj: Wiem, że jesteś urodziwą kobietą…
…jak na siedemdziesięciolatkę babkę! Komplemenciarz. Może faktycznie wiedział, ale czy jej to okazywał? Może kilka tysięcy lat temu 70. to był ciągle wiek średni, a nie mocno zaawansowany jak dzisiaj? Może uroda Saraj nie opierała się na biuście, ładnej buzi, płaskim brzuchu, zgrabnych udach, ale raczej na jej jędrnym mózgu – swoim zachowaniem i postawą promieniowała pięknem, tak jak kiedyś prawdziwie wytworne damy (przypomnę, że jej imię znaczy „szlachetna”)? Tak czy inaczej wyróżniała się na tle Egipcjanek.
Myślę jednak, że odnosi się to do wyglądu zewnętrznego. Raczej ciężko okazać swoją mądrość nie odzywając się, a kobiety to chyba się się zbyt na forum nie wypowiadały w tamtych czasach. A kobitki na pewno były w tedy bardziej czerstwe, bo nie było czekolady i kebabów! I musiały dużo chodzić, więc miały jędrne pośladki i… wtedy funkcjonował chyba inny kanon piękna? Np. taki.
Okay, może masz rację.

(12) skoro cię ujrzą Egipcjanie, powiedzą: to jego żona; i zabiją mnie, a ciebie zostawią przy życiu. (13) Mów więc, że jesteś moją siostrą, aby mi się dobrze wiodło ze względu na ciebie i abym dzięki tobie utrzymał się przy życiu.
No tak, chcąc włączyć Saraj do haremu targowaliby się z bratem, ale pewnie zabiliby jej męża. Każdy będzie nadskakiwał Abramowi, żeby umówić się z nią.
Nie rozumiem logiki starożytnych. Nie taniej byłoby brata też zabić?

(14) Gdy Abram przybył do Egiptu, zauważyli Egipcjanie, że Saraj jest bardzo piękną kobietą. (15) Ujrzawszy ją, dostojnicy faraona chwalili ją także przed faraonem. Toteż zabrano Saraj na dwór faraona
A żony Lota nikt nie chciał? Może jeszcze jej nie miał?

(16) Abramowi zaś wynagrodzono za nią sowicie. Otrzymał bowiem drobne i większe bydło, osły, niewolników i niewolnice oraz oślice i wielbłądy. (17) Pan jednak dotknął faraona i jego otoczenie wielkimi karami za zabranie Saraj, żony Abrama.
Nie wiemy co  to za choróbska, ale widać, że Bóg chroni Abrama i panią Abramową.
Saraj musiała być bardzo pokorną żoną, bo inna za takie coś to by jeszcze tego męża wydała! Żonę za bydło?
Widocznie cenna była, skoro Abram tyle dostał za wymianę jej.

(18) Wezwał więc faraon Abrama i rzekł: Cóżeś mi uczynił? Czemu mi nie powiedziałeś, że ona jest twoją żoną? (19) Dlaczego mówiłeś: To moja siostra, tak że wziąłem ją sobie za żonę?
Chyba włączył do haremu? Ale jak się zorientował? Kto mu powiedział: Bóg, Saraj czy sam wyindukował?
Wiem, że to mało ważne, ale zorientował się przed czy po skonsumowaniu małżeństwa?
Wnioskuję, że przed i do „niczego” nie doszło. Ale nie wiem na co liczył Abram.

(19) A teraz oto twoja żona; zabierz ją i idź! (20) Dał też faraon rozkaz dworzanom, żeby Abrama i jego żonę, i cały jego dobytek odprowadzili [do granicy].
Może żeby znowu nie nawywijał?

Struktura tego fragmentu:
A     (10) podróż do Egiptu
B          (11-13) kłamstwo Abrama
C               (14-15) Saraj zabrana do pałacu faraona…
X                    (16) Abram otrzymuje korzyści z tego tytułu
C’               (17) nieszczęścia w pałacu faraona
B’          (18-19) kłamstwo wychodzi na jaw
A’     (20) opuszczenie Egiptu

Rodzaju 11

(1) Mieszkańcy całej ziemi mieli jedną mowę, czyli jednakowe słowa.
I znów tłumacze Biblii Tysiąclecia podcinają nam skrzydła stwierdzeniem: Folklorystyczne to opowiadanie ma wyjaśnić przyczynę różnorodności narodów i języków”.
Nie rozumiem Twojego komentarza? Folklorystyczne opowiadanie?
Jeśli to nie metaforyczna próba wyjaśnienia sobie pochodzenia różnych języków, to musimy się chyba „cofnąć w czasie” bo wcześniejszy rozdział sugeruje, że były już inne języki – Rodzaju 10,5+20+31.
Ale załóżmy jednak, że do tej pory mieli jeden, wspólny język. Jaki? Adamowy? Żydzi i filosemici wierzą, że był to jedynie słuszny, święty język hebrajski „za pomocą którego Bóg stworzył świat”…

(2) A gdy wędrowali ze wschodu, napotkali równinę w kraju Szinear i tam zamieszkali.
Przypomnę: Szinear to teren Chamity (chamskiego?) Nimroda (Rodzaju 10,10). Wydaje mi się, że byli to Semici osiedlający się w kraju potomków Chama. Znów się powtórzę, ale kiedy pobożni wchodzą w komitywę z bezbożnymi, ZAWSZE generuje to problemy (podobnie jak było z Kainitami i Setytami).
Dobrze odczytajcie co Seba po raz kolejny zawoalował w swoim komentarzu.

(3) I mówili jeden do drugiego: Chodźcie (w moim tłumaczeniu BW, jest Nuże! (Co to za słowo?!)) wyrabiajmy cegłę i wypalmy ją w ogniu. A gdy już mieli cegłę zamiast kamieni i smołę zamiast zaprawy murarskiej (BG „glinę iłowatą mieli miasto wapna”), (4) rzekli: Chodźcie, zbudujemy sobie miasto i wieżę, której wierzchołek będzie sięgał nieba, i w ten sposób zdobędziemy sobie imię, abyśmy się nie rozproszyli po całej ziemi.
Potrzeba matką wynalazku: nie ma kamienia – robią cegłę, nie ma wapna – biorą inne lepiszcze… Chcą zdobyć lub stworzyć sobie IMIĘ, które ich zjednoczy (i Bóg do tego nie jest im potrzebny), ale Szefu chce to Imię wprowadzić sam dopiero przez Abrahama…

(5) A Pan zstąpił z nieba, by zobaczyć to miasto i wieżę, które budowali ludzie, (6) i rzekł: Są oni jednym ludem i wszyscy mają jedną mowę, i to jest przyczyną, że zaczęli budować. A zatem w przyszłości nic nie będzie dla nich niemożliwe, cokolwiek zamierzą uczynić.
Bóg tak na serio? To uzmysławia jak wiele jesteśmy w stanie osiągnąć jeżeli się zjednoczymy. Mam teraz na myśli pozytywny kontekst.

(7) Zejdźmy więc i pomieszajmy tam ich język, aby jeden nie rozumiał drugiego! (8) W ten sposób Pan rozproszył ich stamtąd po całej powierzchni ziemi, i tak nie dokończyli budowy tego miasta. (9) Dlatego to nazwano je Babel, tam bowiem Pan pomieszał mowę (ang. babblebełkotać) mieszkańców całej ziemi. Stamtąd też Pan rozproszył ich po całej powierzchni ziemi.
A może to taka satyra na Babilon (akadyjskie Babilim – „brama boga”) z jego zikkuratami? Poza tym, Bóg znów stawia na swoim (ludzie mieli napełniać ziemię, a skupili się w jednym miejscu) – jest suwerenny – robi co chce i zawsze osiąga swoje cele.

A     (1) cała ziemia – jeden język
B          (2) ludzie osiedlają się razem
C               (3a) „mówili jeden do drugiego”
D                    (3b) ludzie mówią „Wyrabiajmy…!”
E                         (4a) „Zbudujmy!”
F                              (4b) miasto i wieża
X                                   (5a) „Pan zstąpił z nieba”
F’                             (5b) miasto i wieża
E’                        (5c-6) „…które człowiek zbudował”
D’                   (7a) Bóg mówi „Pomieszajmy…!”
C’              (7b) „…ich języki, aby nie rozumieli”
B’         (8) Bóg rozprasza ludzi
A’    (9) cała ziemia – mnóstwo języków
Cóż za ironia! Ludzie silą się, by dosięgnąć nieba, a Bóg nachyla się i mówi „Hej, to my musimy do was schodzić. Trolololo! Nie daliście rady do nas wejść!”.

(10) Oto są potomkowie Sema. Gdy Sem miał sto lat, urodził mu się syn Arpachszad, w dwa lata po potopie. (11) Po urodzeniu się Arpachszada Sem żył pięćset lat i miał synów i córki. (12) Arpachszad, przeżywszy trzydzieści pięć lat, miał syna Szelacha. (13) A po urodzeniu się Szelacha Arpachszad żył czterysta trzy lata i miał synów i córki. (14) Szelach, przeżywszy trzydzieści lat, miał syna Ebera; (15) po urodzeniu się Ebera żył Szelach czterysta trzy lata i miał synów i córki. (16) Gdy Eber miał trzydzieści cztery lata, urodził mu się syn Peleg; (17) a po urodzeniu się Pelega żył Eber czterysta trzydzieści lat i miał synów i córki. (18) Gdy Peleg miał trzydzieści lat, urodził mu się Reu; (19) a po urodzeniu się Reu żył Peleg dwieście dziewięć lat i miał synów i córki. (20) Gdy Reu miał trzydzieści dwa lata, urodził mu się syn Serug; (21) a po urodzeniu się Seruga żył Reu dwieście siedem lat i miał synów i córki. (22) Gdy Serug miał trzydzieści lat, urodził mu się Nachor; (23) a po urodzeniu się Nachora żył Serug dwieście lat i miał synów i córki. (24) Gdy Nachor miał dwadzieścia dziewięć lat, urodził mu się Terach; (25) a po urodzeniu się Teracha żył Nachor sto dziewiętnaście lat i miał synów i córki. (26) Gdy Terach miał siedemdziesiąt lat, urodzili mu się synowie: Abram, Nachor i Haran.
Genealogia zawęża Semitów do potomków Teracha…

(27) Oto dzieje potomków Teracha. Terach był ojcem Abrama, Nachora i Harana, a Haran był ojcem Lota. (28) Haran zmarł jeszcze za życia Teracha, swego ojca, w kraju, w którym się urodził, w Ur chaldejskim. (29) Abram i Nachor wzięli sobie żony. Imię żony Abrama było Saraj, imię zaś żony Nachora – Milka (jak słodko (hebr. „Milka” znaczy „królowa”)). Była to córka Harana, który miał jeszcze drugą córkę, imieniem Jiska (hebr. „ta, która patrzy dalej”).
Podsumowując wszystkie poprzednie rozdziały: Bóg zaczyna od dwójki ludzi stworzonych przez siebie, później widzimy jak ich potomkowie (przez Seta) się rozmnażają; niestety „człowiek wytwarza zło jak pszczoła miód” [W. Golding] i Bóg restartuje świat zaczynając tym razem od ósemki ludzi, ale  z czasem skupiamy się tylko na plemionach linii Sema i powoli autor zawęża narrację do jednego klanu Teracha, w skład którego wchodzi konkretny gość – Abram.

(30) Saraj była niepłodna, nie miała więc potomstwa.
Przykro się zaczyna. Ale ciekawe, że w Biblii tylko kobiety mają problemy z płodnością… Jakimś cudem faceci zawsze są zdrowi i mogą mieć dzieci… Dziwne.

(31) Terach wziąwszy z sobą swego syna, Abrama, Lota – syna Harana, czyli swego wnuka, i Saraj, swą synową, żonę Abrama, wyruszył z nimi z Ur chaldejskiego, aby się udać do kraju Kanaan.
Ale po co wyjeżdżają całą familią znad Zatoki Perskiej (Ur, Mezopotamia) do Palestyny (Kanaan) przez Haran (pogranicze dzisiejszej Turcji i Syrii)? Zapamiętajmy, że to pomysł głowy rodziny – Teracha, ale co mu strzeliło do głowy?!

(31) Gdy jednak przyszli do Charanu, osiedlili się tam. (32) Terach doczekał dwustu i pięciu lat życia i zmarł w Charanie.
Dlaczego nie wiemy z jakiego powodu się zatrzymali? Przecież wyruszyli gdzie indziej!
Nie wiemy – nie jest napisane. Ktoś chyba uznał, że to nieistotne… A szkoda!

Rodzaju 10

(1) Oto potomstwo synów Noego: Sema, Chama i Jafeta. Po potopie urodzili się im następujący synowie: (2) Synowie Jafeta: Gomer, Magog, Madaj, Jawan, Tubal, Meszek i Tiras. (3) Synowie Gomera: Aszkanaz, Rifat i Togarma. (4) Synowie Jawana: Elisza i Tarszisz, Kittim i Dodanim (BWP Cypr i Rodos). (5) Od nich pochodzą mieszkańcy wybrzeży i wysp, podzieleni według swych krajów i swego języka, według szczepów i według narodów. (6) Synowie Chama: Kusz (BWP Etiopia), Misraim, Put i Kanaan. (7) Synowie Kusza: SEBA, (Gratuluję! (Nie ma czego – „Seba” po hebrajsku znaczy „napij się„)) Chawila, Sabta, Rama i Sabteka. Synowie Ramy: Saba i Dedan. (8) Kusz zaś zrodził Nimroda (hebr. „buntownik” lub „odważny„), który był pierwszym mocarzem na ziemi (BWP „który z czasem stał się wielką potęgą na ziemi”; ŚTB „myśliwym wrogim Wiekuistemu”).
Co to znaczy, że był mocarzem? Chodzi tylko o wielkość wpływów, potęgę „polityczną” (zdaję sobie sprawę z niedoskonałości tego słowa w tym kontekście) czy… o mocarność jak w Kung Fu Pandzie?

(9) Był on też najsławniejszym na ziemi myśliwym. Stąd powstało przysłowie: Dzielny jak Nimrod, najsławniejszy na ziemi
myśliwy (BG „możny myśliwiec przed Panem”).
Dziwny gość z tego Nimroda… Taki jakby heros? Aaa… To dlatego w Gothicu 1 był „Łuk Nimroda” [Zręczność 36, Obrażenia 72, Cena 600].
Też od razu pomyślałem o łuku z Gothica. Ech…
Jedynie dziwni panowie ze Śląskiego Towarzystwa Biblijnego tłumaczą, że Nimrod był wrogi Bogu.

(10) On to pierwszy panował w Babelu (BW „A zaczątkiem jego królestwa był Babilon”), w Erek, w Akkad i w Kalne, w kraju Szinear. (11) Wyszedłszy z tego kraju do Aszszurus, zbudował Niniwę, Rechobot-Ir, Kalach (12) i Resan, wielkie miasto pomiędzy Niniwą a Kalach.
I wszystkie te miasta zbudował jeden facet? Czy zlecił i nadzorował ich budowę jako król?
Ok, widzę, że nie chodzi o Kung Fu Pandę. Zadałem to pytanie przy Kainie i zasugerowałeś, że budowali całym klanem. Nawet uwzględniając jego mocarność skłaniam się ku wersji, że zlecał budowę.
Ciągle jestem pod wrażeniem żydowskich interpretacji tych wierszy i samej postaci Nimroda. Według rabinów o ksywkach (bo to akronimy) Raszi, Rambam i Radak, z Nimroda to był kawał skubańca: przed nim nie było wojen ani władców. Spowodował, że cały ówczesny świat zbuntował się przeciwko Bogu, budując wieżę Babel. Uciskał Babilończyków, aż obwołali go królem. Wyruszył do Asyrii i pobudował wspomniane wcześniej wymienione miasta. To, że był myśliwym, to metafora, oznaczająca, usidlanie umysłów ludzi słowami i sprowadzania ich na manowce, buntując przeciwko Bogu… Masakra.

(13) Misraim miał jako potomstwo: Ludim, Anamim, Lehabim, Naftuchim, (14) Patrusim i Kasluchim, od których pochodzą Filistyni i Kaftoryci. (15) Kanaan zaś zrodził: Sydona pierworodnego i Cheta. (16) A ponadto: Jebusytów, Amorytów, Girgaszytów, (17) Chiwwitów, Arkitów, Sinitów, (18) Arwadytów, Semarytów i Chamatytów.
Ciekawie to jest napisane. Miał syna pierworodnego, jakiegoś kolejnego, który nie wiadomo czy był drugi i dlaczego jego imię jest wymienione? A ponadto Kanaan płodził już nie poszczególnych chłopców tylko CAŁE RODY! Dlaczego tak to jest napisane? Rody te zamieszkają później ziemię Kanaan (czyli ziemię obiecaną) i będę wrogami Izraelitów i będą ze sobą walczyć. Pamiętajmy też, że Kanaan został przeklęty za grzech(głupotę?) ojca i bycie wrogami Izraelitów będzie tego konsekwencją.
Biblia Tysiąclecia komentuje, że
„wykaz ludów ma rozpowszechnioną u Semitów formę rodowodu, którego nie trzeba brać dosłownie. Jest to raczej opis stosunków ludnościowych w pewnej epoce na Bliskim Wschodzie. Idea religijna jest ta: ludzkość poprzez Noego pochodzi od pierwszej pary, stworzonej przez Boga na Jego obraz. W tablicy ludów nazwy etniczne występują często jako imiona własne protoplastów.

(18) A potem szczepy kananejskie rozproszyły się. (19) Granica Kananejczyków biegła od Sydonus w kierunku Geraru aż do Gazy, a potem w kierunku Sodomy, Gomory, Admy i Seboim – aż do Leszy. (20) Są to potomkowie Chama według ich szczepów, języków, krajów i narodów. (21) Również Semowi, praojcu wszystkich Hebrajczyków i starszemu bratu Jafeta, urodzili się [synowie]. (22) Synowie Sema: Elam, Aszszur, Arpachszad, Lud i Aram. (23) Synowie Arama: Us, Chul, Geter i Masz. (24) Arpachszad był ojcem Szelacha, a Szelach – Ebera. (25) Eberowi urodzili się dwaj synowie; imię jednego Peleg (hebr. „podział”), gdyż za jego czasów ludzkość się podzieliła (BG „za dni jego rozdzielona jest ziemia”)
W jakim sensie podzieliła? Na języki pod Babelem (taką aluzję widzą tłumacze Biblii Tysiąclecia) czy to z Pangei rozsunęły się kontynenty?
Wow, ale czad! Choć bardziej widzę w tym fragmencie podział terytorialny. Właśnie na kraje i krainy. Formowanie granic, zasięgu wpływów. Początki państwowości na świecie. Wcześniej żyli raczej rodami i byli jeszcze (zaryzykuj) na tyle blisko spokrewnieni, że takie pomysł im nie przychodziły do głowy.
A podział ziemi na kontynenty (jeżeli kiedykolwiek miał miejsce) to raczej podczas potopu, bo takie masy wody na pewno miały wpływ na ukształtowanie naszej planety.
Eber chyba nazwał syna „Peleg” przy urodzeniu (więc uprzedził przyszłe wydarzenia!), a nie po fakcie „podzielenia się ziemi”.

(25) imię zaś jego brata – Joktan. (26) Joktan był ojcem Almodada, Szelefa, Chasarmaweta, Jeracha, (27) Hadorama, Uzala, Dikli, (28) Obala, Abimaela, Saby, (29) Ofira, Chawili i Jobaba. Oni wszyscy byli synami Joktana. (30) Obszar, na którym mieszkali, rozciągał się od Meszy w kierunku Sefar aż do wyżyny wschodniej.
Wyżyny wschodniej czyli gdzie?
Biblia Gdańska 
do góry Sefar na wschód słońca„; Biblia Warszawska „do Sefar w górach wschodnich”.

(31) Oto synowie Sema według szczepów, języków, krajów i narodów. (32) Oto szczepy synów Noego według ich pokrewieństwa i według narodów. Od nich to wywodzą się ludy na ziemi po potopie.
No to się synkowie postarali i wypełnili polecenie (błogosławieństwo) Boga. Ziemia została mocno zaludniona.